- Czym jest ROP i dlaczego powinien mnie obchodzić?
Wyobraź sobie, że kupujesz butelkę swojego ulubionego napoju gazowanego. Płacisz za nią w sklepie, wypijasz zawartość, a potem… butelka ląduje w Twoim koszu. W tym miejscu zaczyna się problem, jak myślisz, kto płaci za zebranie, posortowanie i przetworzenie tej butelki?
Do tej pory w Polsce – Ty i Twoja gmina. Producent napoju praktycznie umywał ręce. W wielu innych krajach za to, już te koszty pokrywa.
Wprowadzenie systemu ROP w Polsce ma i u nas „ucywilizować” tę sytuację. Teraz to właśnie producent, który wprowadził butelkę na rynek, zapłaci (mamy nadzieję) za jej zbiórkę i recykling. Ty nadal wrzucasz butelkę do odpowiedniego pojemnika, ale nie dopłacasz do systemu w swoich rachunkach za śmieci.
Jak to zadziała w praktyce?
– Producenci płacą: każda butelka to realny koszt dla firmy, która ją wprowadziła.
– Pieniądze trafiają tam, gdzie powinny: do gmin, instalacji przetwarzania i recyklerów – tych, którzy faktycznie zajmują się odpadami.
– Efekt domina zatrzymany tj. dziś, gdy brakuje pieniędzy od producentów, gminy muszą podnosić opłaty mieszkańcom. ROP to powstrzymuje.
- Co jeśli producenci sami będą chcieli zarządzać systemem ROP?
Wtedy pojawia się ryzyko, że wybiorą tylko „najczystsze” i z ich perspektywy najbardziej wartościowe butelki, żeby płacić jak najmniej, a resztę kosztów zepchną z powrotem na nas czyli mieszkańców. Dlatego eksperci, samorządy i branża komunalna walczą o model finansowy, w którym producenci płacą, ale kontrola nad systemem jest w rękach niezależnych instytucji.
Jak powiedział Karol Wójcik z Izby Branży Komunalnej:
„Czas skończyć z rewolucjami i wreszcie stworzyć prosty, sprawiedliwy system. Model finansowy to szansa na stabilność i uczciwość – dla mieszkańców, gmin i całej branży odpadowej”.
- Co to wszystko oznacza dla Ciebie tak w trzech żołnierskich słowach?
Sprawiedliwiej. Taniej. Świadomie. Dzięki ROP butelka po napoju przestaje być Twoim kosztem jako mieszkańca, bo to producent, który ją wprowadził, zapłaci za jej zebranie i recykling. Ty nie dopłacasz już drugi raz w rachunkach za śmieci. Co więcej, jako konsument zyskujesz realny wpływ na system, bo wybierając produkty w opakowaniach łatwych do recyklingu, wspierasz tańsze i bardziej efektywne rozwiązania. Nie płacisz już „solidarnościowo” za odpady tych, którzy wybierają najtańsze i najtrudniejsze do przetworzenia opakowania. Wreszcie płacisz tylko za to, co sam wrzucasz do swojego koszyka, a nie za śmieci całego osiedla.
- Czy przez ROP wzrosną ceny produktów w sklepach?
Nie. Nic na to nie wskazuje również na zagranicznych rynkach i jest to jest mit, który trzeba obalić.
Wyobraźmy sobie butelkę coli za 5 zł. W debacie o ROP często słyszymy: „ceny wystrzelą w kosmos!”. Tylko że fakty mówią coś zupełnie innego. Analizy pokazują, że opłata ROP to od 0,2% do 1,7% ceny produktu. W praktyce to od 1 do 7 groszy na butelce. To mniej niż koszt jednej reklamówki w sklepie.
Dlaczego więc tak głośno o tych groszach? Bo dziś ten koszt nie leży po stronie producentów – płacimy go my, mieszkańcy, w rachunkach za odpady. ROP ma to zmienić. To zasada „zanieczyszczający płaci” czyli ten, kto wprowadza opakowanie na rynek, ponosi odpowiedzialność za jego zebranie i recykling.
ROP nie jest nowym podatkiem dla producentów, to przeniesienie na nich kosztów, które dziś płacą mieszkańcy w opłatach za śmieci. Gdy producenci finansują system, gminy nie muszą przerzucać tych kosztów na mieszkańców.
Eksperci wskazują, że w krajach, gdzie działa ROP, rachunki za śmieci nie tylko nie wzrosły, ale często spadły, bo ciężar systemu przesunął się z budżetu domowego na producentów.
- No dobra, ale czy to znaczy, że zapłacimy więcej w sklepie, czy nie?
W praktyce wzrost jest niemal nieodczuwalny. Jeśli butelka napoju zdrożeje o 5 groszy, to nadal będzie tańsza niż guma do żucia.
Teraz najważniejsze, czyli gdy producenci zaczną płacić realnie za odpady, opłaty śmieciowe mieszkańców spadną. ROP nie jest więc dodatkowym podatkiem, tylko przesunięciem kosztu z naszych rachunków na tych, którzy odpowiadają za odpady.
Mieszkaniec zapłaci mniej za śmieci, konsument ledwie zauważy różnicę w sklepie. Jedyna grupa, która straci? Producenci przyzwyczajeni do tego, że sprzątano i płacono za nich.
- Kto tak naprawdę obawia się ROP?
Nie, nie chodzi o gminy. Nie chodzi też o instalacje, które sortują odpady. Bo im prostszy i bardziej uczciwy system, tym lepiej działa recykling.
ROP budzi strach głównie wśród tych, którzy mają wreszcie zapłacić za odpady. Producenci woleliby, żeby nic się nie zmieniło, bo obecnie to mieszkańcy pokrywają koszty systemu w rachunkach za śmieci.
Sprawiedliwy system ROP działa dokładnie odwrotnie: mieszkańcy płacą mniej za odbiór odpadów, gminy i instalacje mają środki na inwestycje, producenci ponoszą realną odpowiedzialność za swoje opakowania, czyli w końcu nie sprzątamy po wielkich koncernach na własny koszt.